Zaczął zapadać zmierzch. Zrobiło się przeraźliwie zimno.
-Kira, a ty znasz drogę powrotną? -Spytałam.
Klacz otworzyła oczy ze zdumienia.
-Czyli nie. Połóżmy się więc, bo inaczej zamarzniemy.-Powiedziałam.
Położyłyśmy się na trawie, blisko siebie. Niestety wciąż było zimno.
Nagle Smiley usiadł obok nas. Jego oczy zaświeciły i podpalił się (nie
mam bladego pojęcia jak). Zmienił się w...
-To feniks!-Powiedziałam zdumiona.
Ciepło ognia nieco nas rozgrzało, a tygrysica nas pilnowała.
-To zaczyna być po kręcone...-Westchnęłam wraz z Kirą...
<Kira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz