sobota, 20 lutego 2016

Od Liliany CD. Flory


Pobiegłam za motylami.
-Chodź, one chcą nam coś pokazać!-Krzyknęłam do Flory.
Nieco zdziwiona klacz teraz dotrzymywała mi kroku.
-Za monarchą.-Powiedziałam.-To znaczy za tym który prowadzi.-Poprawiłam się.
Klacz galopowała obok mnie. Po około kilometrze motyl usiadł na czymś i rozłożył skrzydła. Prowadził nas do tego. Leżał tam konający, młody sokół. Był we krwi, zaatakowało go coś. Na ten widok zabrakło mi słów. Delikatnie podniosłam go z ziemi i zaniosłam do wody. Biedak wstał (ledwo trzymał się na łapkach) i zaczął łapczywie pić wodę, potem (nie wiem jak) obmył się z krwi i polował na rund.
-Co z nim zrobić?-Zastanawiała się Flora.
-Czy w stadzie można mieć towarzysza? Bo jeśli tak to z chęcią się nim zaopiekuję.-Uśmiechnęłam się.
Sokół jakby w odpowiedzi rozłożył skrzydła, a następnie je złożył. Teraz wszystko zależy od Flory...
<Flora?>:b

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz