Moja historia wyglądała w skrócie tak:
Urodziłem się. Przed sobą ujrzałem piękną gniadą klacz o łagodnych
zielonych oczach. Obok niej stał czarny ogier o czarnych władczych
oczach,ale też łagodnych.
-Od teraz nazywasz się Ronin.-powiedziała najwyraźniej moja matka.-Co sądzisz Raven?
-Asha. Ty to zawsze masz piękne pomysły.-odparła mój ojciec Raven
Rosłem jak na drożdżach. Dopiero po kilku miesiącach dowiedziałem się,
że jestem synem przywódcy. Było mi tam dobrze. Las i łąka a obok niej
strumień. Czego chcieć więcej? Ale tak było tylko do tego dnia...
Jak zwykle poszedłem z rodzicami na łąkę. Tylko, że tam czekała na nas
niemiła niespodzianka. Przyjachali dobrze znani mojemu stadu myśliwi.
Łapią
konie, które są im potrzebne a potem skazują na ciężką pracę. Tym razem
uwzieli się na mojego ojca. Po kilkudziesięciu minutach złapali go.
Moja matka zdążyła uciec, ale chwilę potem padła bez życia. Zostałem
tylko ja. Zacząłrm gnać. I dognałem do wsio-miasta. Tam zaciągnęli mnie
do stajni. Rok potem zaczęli mie dawać na wystawy jako czystej krwi koń
Fryzyjski. Zdobywałem nagrody, ale pragnąłem być wolny. Po miesiącu to
się udało. Po kilkudniowym błąkaniu się znalazłem Stado Koni Krwawego
Wodospadu.
-Witaj. Jestem Ronin. Wiesz gdzie jest przywódca?- spytałem napotkaną klacz
-Tak. Ja nią jestem.-powiedziała
-To mógłbym dołączyć?
(Flora?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz